Nie bój się Zachariaszu, twoja modlitwa został wysłuchana.
Twoja żona Elżbieta urodzi syna, któremu nadasz imię Jan.
Będzie to dla Ciebie ogromna radość.
Wielu też będzie cieszyć się z jego narodzin…
Łk 1:13.14.
Święto Narodzenia Pańskiego we wczesnym Kościele
Święto – słowo, które budzi kontrowersje. Dla jednych to zwyczajny dzień, niczym nie różniący się od pozostałych 365 dni roku. Dla drugich synonim zamieszania, straconego czasu i niepotrzebnego ulegania tradycji. Wreszcie dla innych to czas nadrabiania zaległości w sferze życia rodzinnego czy wręcz doskonały pretekst do folgowania sobie w jedzeniu i piciu. Niewątpliwie, po Zmartwychwstaniu Chrystusa każdy dzień dla chrześcijanina jest świętem (całe życie chrześcijańskie jest jednym długim świętem – Klemens Aleksandryjski), co nie oznacza jednak, że prozaiczność nie wkrada się w codzienność naszej wiary. Może właśnie dlatego cyklicznie Kościół wraca pamięcią do najważniejszych wydarzeń ekonomii zbawienia, zachęcając do ponownego przemyślenia i przyswojenia podstawowych prawd wiary. A jak do świąt i świętowania podchodził Kościół w okresie starożytności?
Ulegamy pokusie nadmiernych uproszczeń, gdy wyobrażamy sobie, że już następnego dnia po Zesłaniu Ducha Świętego Kościół żył poza dziedzictwem kultury Izraela. Żydzi, którzy uwierzyli, że Jezus z Nazaretu jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem i Synem Bożym, w dalszym ciągu mieli świadomość swoich żydowskich korzeni (judeochrześcijanie). Zgodnie ze stanem naszej wiedzy, Kościół apostolski – a na pewno jego licząca się jerozolimska wspólnota – obchodził żydowskie święta zgodnie z nakazami Prawa. Świadectwa NT wskazują ponad wszelką wątpliwość, że aż do wojny żydowskiej (66-70 r.) judeochrześcijanie z Jerozolimy byli zwolennikami zachowywania żydowskich obyczajów. Do apostoła Pawła starsi zboru w Jerozolimie powiedzieli: Widzisz, bracie, ile to jest tysięcy Żydów, którzy uwierzyli, a wszyscy gorliwie trzymają się zakonu (Dz 21:20). Przyzwyczajeni do myśli o natychmiastowym zerwaniu Kościoła z Synagogą i Świątynią, wyobrażamy sobie Kościół całkowicie wolny od jakichkolwiek związków z dawnymi żydowskimi obyczajami. Wspólnota Jezusa Chrystusa istnieje zawsze w konkretnej rzeczywistości kulturowej, a to znaczy, że w postaci „czystej” (pozakulturowej?) na ziemi nie występuje. O silnych więzach pierwszych chrześcijan z kulturą żydowską niech świadczy choćby to, z jakimi oporami Szymon Piotr udawał się do domu Korneliusza. Powiedział wówczas: Wy wiecie, że dla Żyda przestawanie z ludźmi innego plemienia lub odwiedzanie ich jest niezgodne z prawem (Dz 10:28). Na wieść o tym, że Piotr jednak dopuścił się złamania zwyczajów, wyrzutami zareagowali niektórzy przedstawiciele wspólnoty jerozolimskiej: Poszedłeś do mężów nieobrzezanych i jadłeś z nimi (Dz 11:3).
Kiedy Kościół przekroczył granice jednej cywilizacji, wkroczył wówczas na trudną ścieżkę budowania własnej tożsamości, tworząc swój własny świat kultury, swoje święta. Widać to szczególnie w związku z najpowszechniejszym chrześcijańskim świętem – niedzielą. W NT brak jest jednoznacznego nakazu święcenia niedzieli, możemy natomiast obserwować proces tworzenia się odrębnego od szabatu cotygodniowego chrześcijańskiego święta. Teza jakoby to Konstantyn Wielki wprowadził zwyczaj święcenia niedzieli, narzucając rzeszom chrześcijańskich wiernych obcy im zwyczaj, w świetle obecnego stanu badań jest błędna. Stało się wręcz odwrotnie. To pierwsi chrześcijanie, obchodząc Dzień Pański pierwszego dnia tygodnia (Dz 20:7-12; 1Kor 16:1-3; Ap 1:10.11) doprowadzili cesarstwo do zmian w obyczajach. Rzymianie bowiem nie funkcjonowali w rytmie tygodniowym. W oparciu o tę analogię spróbujmy przeanalizować materiał historyczny związany z obchodami święta Narodzenia Pańskiego.
Dionizy Mniejszy (Exiguus; †ok. 545 r.), mnich scytyjski rodem z terenów dzisiejszej Rumunii, ustalił datę narodzenia Chrystusa Pana na 25 grudnia 754 ab Urbe condita (od założenia Rzymu). Dziś zdecydowana większość badaczy jest zdania, że mnich pomylił się pomijając w swoich obliczeniach lata sprawowania władzy przez Augusta, gdy ten panował jeszcze pod imieniem Oktawiana, a prawdziwa data oscyluje gdzieś pomiędzy 746 a 750 rokiem a.U.c. Na podstawie Ewangelii Łukasza (1:5), a nade wszystko Mateusza (2:1nn) wiemy, że Chrystus narodził się za panowania Heroda, króla Judei. Tymczasem współczesne podręczniki historii wyznaczają dość zgodnie datę śmierci tego króla na tydzień przed świętem Paschy, 5 kwietnia 4 r. p.n.e. (czyli: przed Chr.). Józef Flawiusz w Dawnych dziejach Izraela napisał, że na kilka miesięcy przed swoja śmiercią, król ciężko zachorował, a choroba praktycznie uniemożliwiała mu poruszanie się. Tymczasem Herod, wg Mateusza, wyraził pragnienie osobistej pielgrzymki do miejsca narodzenia Dzieciątka (2:8). Oznacza to, że pobyt w magów w Jerozolimie musiał mieć miejsce zanim król zachorował, czyli nie wcześniej niż w październiku 5 r. p.n.e. Ważną wiadomością jest królewski nakaz wymordowania z okolic Betlejem chłopców do drugiego roku życia, co świadczyłoby o przyjętej przez niego granicy błędu, ale też przesuwałoby datę Narodzenia w głąb historii. Ostatecznie przyjmuje się lata 7–5 p.n.e. jako najbardziej prawdopodobny czas narodzin Chrystusa. Obecnie jednak środowisko naukowe dyskutuje nad przesunięciem daty śmierci Heroda na 1 r. p.n.e., co skutkuje koniecznością re-analizy daty narodzin Chrystusa i przesunięcia je z drugiej na pierwszą połowę ostatniej dekady ubiegłej ery (ok. 3-2 p.n.e.
Z tymi ostatnimi obliczeniami dobrze korespondują pewne wydarzenia o charakterze astronomicznym. W roku 7 p.n.e. na tle gwiazdozbioru Ryb miało miejsce niezwykle rzadkie zjawisko koniunkcji – pozornego zbliżenia się planet. Jowisz i Saturn odtańczyli na niebie niezwykły taniec, trzykrotnie zbliżając się do siebie i oddalając. Na początku 6 r. p.n.e. przyłączył się do nich Mars. Tego rodzaju „niebiańskie wydarzenie” ma miejsce raz na 800 lat, jest więc dość niezwykłe. Babilońscy uczeni-magowie interpretowali planetę Jowisz jako „gwiazdę królewską”, a Saturna jako „opiekuna Izraela”. Mars potęgował znaczenie mającego się narodzić władcy, jako silnego i wojennego. Wszystko to mogło dla magów stanowić preludium jakiegoś szczególnego wydarzenia. Następnym znakiem było pojawienie się komety. W kronikach Państwa Środka jest mowa o pojawieniu się na przełomie marca/kwietnia w 5 r. p.n.e. niezwykle efektownej „gwiazdy z ogonem” na wschodzie nieba (świeciła 70 dni w gwiazdozbiorze Koziorożca). Dokładne i systematycznie prowadzone zapiski pozwoliły ustalić, że w okresie od końca marca do początków czerwca 5 r. p.n.e. kometa zmieniała swoje położenie względem horyzontu w sposób, który doskonale odpowiada opisowi gwiazdy prowadzącej Mędrców najpierw ze wschodnich krain do Jerozolimy, a następnie z Jerozolimy do Betlejem. Mateusz zaznacza, że gwiazda zatrzymała się nad miejscem przebywania Dzieciątka. Zwrot ten spotykamy także u Józefa Flawiusza. Opisując przygotowania Izraela do wojny z Rzymem autor Dawnych dziejów Izraela pisze:gwiazda przypominająca miecz zatrzymała się nad Jerozolimą. W tej sytuacji koniunkcja planet oraz wspomniana kometa przygotowują magów ze Wschodu na „niebiańskie wydarzenia”, do których doszło w latach 3-2 p.n.e.
Babilońscy uczeni interpretowali planetę Marduk-Jowisz jako „gwiazdę królewską”, a Ninurtę-Saturna jako „opiekuna Izraela”. Nergal-Mars potęgował znaczenie mającego się narodzić władcy, jako silnego i wojennego. Niebiańskie wydarzenia z roku 7/6 p.n.e., choć nadzwyczajne, stanowiły jedynie preludium dla wydarzeń z lat 3-2 p.n.e. W pierwszym przypadku planety zbliżyły się do siebie na odległość kątową równą średnicy księżyca, za drugim razem doszło do zjawiska, które określa się mianem zakrycia, czyli pozornego zetknięcia się ciał niebieskich. Niebiańskie zdarzenia z 7/6 r. p.n.e. mogły być pierwszym znakiem wśród badaczy zagadek astrologii, sygnałem o zbliżających się królewskich narodzinach. Na Bliskim Wschodzie wierzono, że wszystkie najważniejsze wydarzenia poprzedzone muszą być niecodziennymi znakami na niebie, stąd niebo znajdowało się pod stałą obserwacją.
W latach 3-2 p.n.e. dziewięć razy miało miejsce zjawisko koniunkcji. Po raz pierwszy 12 sierpnia 3 r. p.n.e. Nad ranem (1h 20 min przed wschodem Słońca) „spotkały się” ze sobą Wenus i Jowisz, czyli jak wierzono – bogini matka (Isztar-Wenus) i bóg bogów (Marduk- Jowisz). Według wierzeń astrologicznych spotkanie takie interpretowane było jako narodzenie nowego władcy. Razem z wcześniejszą obserwacją koniunkcji Jowisza, Saturna i Marsa potwierdzało zapowiedzi. Miesiąc później rozpoczęła się seria koniunkcji Jowisza z najjaśniejszą gwiazdą w gwiazdozbiorze Lwa. Regulus, zwany też gwiazdą królewską lub Sercem Lwa (Król – łac. Rex, babil. Sharu; pers. Miyan, czyli Centrum), był dla starożytnych Strażnikiem Nieba 1 Persowie byli przekonani, że gwiazda ta kieruje wszystkimi sprawami nieba. Z tego powodu Regulus uznawany był za najwyższego strażnika doglądającego pozostałe gwiazdy, a gwiazdozbiór Lwa znakiem zwycięstwa dobra nad złem.
Pierwsza koniunkcja Jowisza z Regulusem miała miejsce 14 września, gdy Słońce znajdowało się w gwiazdozbiorze Panny (Dziewicy-Virgo), następna 17 lutego i jeszcze jedna, 8 maja 2 r. p.n.e. Przy drugim „spotkaniu” Jowisza z Regulusem planeta wykonała pozorny ruch „zatrzymania się” i „cofnięcia” na firmamencie (punkt stacjonarny). Zjawisko to jest efektem krążenia planet wokół Słońca. Z przyczyny różnej prędkości i oddalenia z Ziemi planety kreślą na niebie swoiste pętle. Tak było w tym wypadku. Najbardziej zaskakujące wydarzenie miało miejsce 17 czerwca 2 r. p.n.e. Tego dnia (a raczej nocy), Jowisz i Wenus, świecące na tle Regulusa, znalazły się tak blisko siebie, że nastąpiło zjawisko zakrycia: na niebie pojawiła się zamiast dwóch jedna, bardzo jasno świecąca „gwiazda”. Miało to miejsce nad zachodnim horyzontem, w czasie pełni księżyca, ponad dziewięć miesięcy od pierwszego spotkania Jowisza i Wenus z 3 r. p.n.e. Zjawisko to mogło spowodować zdumienie astrologów i przekonać ich, że w Judei (wniosek z poprzedniej koniunkcji) przyszedł na świat nowy władca, któremu należy złożyć hołd.
27 sierpnia 2 r. p.n.e. miała miejsce kolejna koniunkcja Jowisza z Marsem i Wenus z Nabu-Merkurym, identyfikowanym z bogiem mądrości, zwiastunem ważnych wieści, wszystko na tle gwiazdozbioru Lwa. Ostatnim, z serii kosmicznych wydarzeń, było ponowne „zatrzymanie się” Jowisza. Zjawisko to miało miejsce dokładnie 25 grudnia roku 2. p.n.e., w centralnej części gwiazdozbioru Panny. Jowisz znajdował się wówczas 680 nad południowym horyzontem, czyli z perspektywy Jerozolimy jego położenie wskazywało na Betlejem. Możliwe, że właśnie do tej osobliwości nawiązują słowa: A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię (Mt 2:9). Wszystko rozpoczęło się od Jowisza i na nim też się zakończyło. Hołd złożony przez Magów miał miejsce w domu (weszli do domu [oikos]), a nie w grocie czy w innych pomieszczeniach gospodarczych. Wskazuje to na zmianę miejsca przebywania Józefa i Jego Rodziny od momentu narodzin do czasu przybycia Mędrców. Żadnych innych wskazówek w tym względzie nie posiadamy.
W ciągu osiemnastu miesięcy 3 i 2 r. p.n.e. doszło do całego szeregu niebiańskich wydarzeń, bardzo rzadkich i spektakularnych, w których wschodni Mędrcy mogli odczytać, przy pomocy dobrze sobie znanego „klucza astrologicznego” zapowiedź królewskich narodzin, a może wręcz narodzin długo oczekiwanego, zaratustrańskiego Saoszjanta- Mesjasza. Odczytując relacje Mateusza można dopatrzeć się szeregu poczynionych w tym względzie obserwacji, łącznie z dostrzeżeniem zjawiska „zatrzymania się” gwiazdy. Całe opowiadanie jest wyrażone językiem potocznym, nie naukowym, ale właśnie w takim języku do dziś opowiadamy o wschodach i zachodach Słońca, gwiazd i planet.
Łukasz, opisując narodzenie Pana, wspomina dekret Cezara Augusta o spisie ludności, w czasach gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii (2:1.2). Ta informacja wywołuje raczej zamieszanie, niż pomaga w datowaniu narodzin Jezusa. Wiemy bowiem, że Kwiryniusz był legatem Syrii w 6-7 roku n.e., a to jest co najmniej 10 lat po śmierci Heroda! Wyjaśnienie tej zagadki jest o tyle utrudnione, że nie dysponujemy pełną listą legatów syryjskich z tego czasu. Nie wdając się na tym miejscu w szczegóły, związane z próbą wyjaśnienia tych pozornych sprzeczności, możemy jedynie stwierdzić, że wspomniany Kwiryniusz pełnił w latach 8-6 p.n.e. funkcje legata wojskowego (prowadził bowiem w tym czasie walki z Honomadami na terenie Cylicji). Prowincja znajdowała się wówczas pod panowaniem legata Saturnina. Możliwe, że to legat wojskowy odpowiadał za przeprowadzenie spisu, a Łukasz zapamiętał Kwiryniusza z racji jego późniejszych rządów. Tyle wersja klasyczna.
Niektórzy historycy zgłosili postulat, aby spis, o którym mowa, zidentyfikować z przysięgą na wierność Augustowi w związku z nadaniem cesarzowi tytułu Pater Patriae. Jak możemy się przekonać, nadaniu tego zaszczytnego tytułu towarzyszyło zobowiązanie do złożenia przysięgi na wierność cesarzowi. Informacje na temat nadania tytułu Pater Patriae zachował dokument, spisane przez samego cesarza Augusta (Index rerum a se gestarum), a zachowane w postaci inskrypcji na ścianie świątyni Augusta i Romy w Ancyrze (Ankara) (Monumentum Ancyranum). Na przełomie 3/2 r. p.n.e. miało miejsce skumulowanie cesarskich rocznic: sześćdziesiąte urodziny Augusta i dwudziesta piąta rocznica pełnienia przez niego władzy oraz siedemset pięćdziesiąta rocznica założenia Rzymu. Z tej okazji Senat i Lud Rzymski, 5 lutego roku 2 p.n.e., nadał Augustowi tytuł Pater Patriae, Ojciec Ojczyzny. Z tej okazji zostały przeprowadzone w poszczególnych krajach „referenda”, w których poddani Imperatora wyrażali uznanie władzy cesarza, jako Ojca Ojczyzny. W samym Rzymie i Italii wymiar tego aktu miał inne znaczenie niż w prowincjach. Tam oznaczał przede wszystkim akt lojalności poddanych wobec władzy rzymskiej i był związany z oficjalnym kultem władcy. Józef Flawiusz wspomina sam fakt złożenia przysięgi na wierność cesarzowi oraz towarzyszące temu niepokoje. Miał on miejsce rok/dwa lata przed śmiercią Heroda i wywołał zamieszki w królestwie: Gdy cały naród żydowski złożył przysięgę wierności Cezarowi i swemu królowi, oni tylko [Faryzeusze], a było ich ponad sześć tysięcy, przysięgi odmówili (Dawne dzieje Izraela 17,2,4). Wzmianka Flawiusza pozwala stwierdzić, że przysięgę na wierność złożył cały naród. Taki akt wymagał przeprowadzenia szeregu działań i zastosowania określonej procedury, ponieważ jego istotą jest udział całego społeczeństwa (oczywiście w znaczeniu antycznym) i konieczność złożenia indywidualnej deklaracji. Sama przysięga nie stoi w sprzeczności z autonomicznością królestwa Heroda, który, jak się możemy przy okazji dowiedzieć, uznał za zasadne dołączenia do tego deklarację przysięgi na wierność sobie. Nie był to wyłącznie akt przywódców narodu. Świadczy o tym odmowa złożenia przysięgi przez sześć tysięcy faryzeuszy. Tekst Flawiusza nie pozwala powiedzieć nic więcej o stronie technicznej całego przedsięwzięcia.
***
Pierwszym Ojcem Kościoła, który zajmował się dzienną datą narodzin Chrystusa był Klemens Aleksandryjski. W jego Kobiercach, napisanych ok. 195 r., czytamy: Niektórzy pragną ustalić jeszcze ściślej w związku z narodzinami Zbawiciela nie tylko rok, lecz nawet dzień i wymieniają go jako 25 dzień Pachona [20 maja] (…) Są i tacy, którzy powiadają, że Zbawiciel urodził się w miesiącu Farmuthi, w dniu 24 lub 25 [20 kwietnia]. Szczególnie ta druga data wydaje się być interesująca. 24/25 Farmuthi to odpowiednik naszego 20 kwietnia. Biorąc pod uwagę wcześniejsze ustalenia bardzo prawdopodobną datą narodzin mógł być rok 5 p.n.e. A tego roku żydowska Pascha wypadała właśnie 20 kwietnia. Wzmianka o pasterzach, którzy czuwali w polu przy swoich stadach oraz odnotowany brak miejsca w gospodzie, mogą być również wskazówkami na drodze do ustalenia daty Narodzin Pańskich. Pasterze wyprowadzali stada po zakończeniu pory zimnej, tj. na przełomie marca/kwietnia, wtedy też szczególnie pilnowali stad, gdyż na świat przychodziły młode. Na polach zostawali do późnej jesieni, nawet do listopada. Brak miejsca na kwaterach, jak można tłumaczyć za oryginałem, nie koniecznie musiał być wynikiem dokonywania w tym czasie spisu. Znana nam praktyka realizowania tego typu dekretów pozwala przypuszczać, że nie istniał jeden konkretny termin stawienia się do swego miasta i można było tego dokonać przy okazji. Taką okazją były bez wątpienia święta pielgrzymkowe, a nade wszystko święto Paschy. Jerozolima napełniała się wówczas mnóstwem gości. Jeśli wierzyć Józefowi Flawiuszowi, to liczba pielgrzymów trzydziestokrotnie przekraczał liczbę mieszkańców stolicy. Dla porównania: Jerozolima liczyła sobie tyle mieszkańców, ile obecnie liczy Zakopane i w czasie obchodów Paschy musiała pomieścić ok. miliona pielgrzymów. Nic dziwnego więc, że nie tylko Miasto ale także okoliczne wsie i miasteczka były „zakorkowane”. Gdy zastanawiamy się nad datą narodzin Chrystusa powinniśmy wziąć pod uwagę także inne okoliczności, do których zaliczyć należy przyzwyczajenia. Łukasz stwierdza w pewnym miejscu: A rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy (2:41). Nie byłoby więc w tym nic dziwnego, że Józef chciał połączyć obowiązek spisowy z przyjemnością świętowania Paschy w Jerozolimie, skoro było jego zwyczajem pielgrzymowanie w okresie święta do Miasta. Oczywiście nie wychodzimy tu jedynie poza przypuszczenia, ale przecież takie, które znajdują potwierdzenia w źródłach. Łukasz opowiada, że po raz pierwszy Jezus „zaistniał publicznie” w Jerozolimie w czasie święta Paschy (Łk 2:41-52), Jego śmierć dokonała się także w święto Paschy, poza murami Jerozolimy, a Zesłanie Ducha Świętego dokonało się w inne święto pielgrzymkowe, Święto Tygodni (Pięćdziesiątnicę). Nie trudno zorientować się, że najważniejsze wydarzenia związane z osobą naszego Pana związane są w przedziwnym sojuszu Boga z kalendarzem. Nic dziwnego, przecież to Bóg jest Tym, który nakazał Izraelowi świętować, a szabaty i święta są zapowiedzią Nowej Rzeczywistości, cieniem Chrystusa (Kol 2:16.17).
***
Już na przełomie II/III wieku zauważono synchronizację dziejów Jezusa Chrystusa z żydowskim kalendarzem. Jeżeli takie wydarzenia, jak pierwsze publiczne wystąpienie, śmierć i Zesłanie Ducha Świętego przypadają na dni świąteczne, czemu termin narodzin miałby być z tego wyłączony i stanowić jedynie dzieło przypadkowego zbiegu okoliczności? Tym bardziej, że jak uczy Paweł kiedy jednak nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna, który narodził się z niewiasty (Gal 4:4). Pascha (przejście) jest świętem na pamiątkę wydarzenia uwolnienia Izraela z zniewoli. Wszyscy pierworodni Egiptu poginęli, ale Bóg zachował pierworodnych swojego Ludu. W dniu Paschy narodzili się na nowo. Krew baranka na odrzwiach nie pozwalała Aniołowi Śmierci pozbawić ich życia. Czy może nas dziwić, że Bóg wybrał szczególny dzień na swoja Paschę z nieba na ziemię?
Dlaczego jednak Kościół nie obchodzi świąt Narodzenia Pańskiego w okresie Paschy, na co wskazują wyliczenia Klemensa Aleksandryjskiego? W pierwszej kolejności należy przyjąć, że pierwsi chrześcijanie-Żydzi, wyznający w Jezusie z Nazaretu, Mesjasza, Zbawiciela i Pana, dostrzegali konieczność zachowania świąt żydowskich. Dokonali w tym zakresie odpowiedniej reinterpretacji znaczenia świąt judaizmu w duchu mesjańskim (chrystocentrycznym). Gdy szukamy źródeł świętowania czasu narodzin Chrystusa w judaizmie, to w pierwszej kolejności możemy dostrzec wyraźną analogię do żydowskiego święta Światła (Chanuka). Nazwa Chanukka jest niejednoznaczna. Pochodzi od hanach (poświęcać), lub od słów chanu (powstali), ale zawiera też ideę odpoczynku. Chodzi o odpoczynek po walce z woskami syryjskimi (Syro-Greckimi). Cyfrę „25”, zapisaną hebrajskimi literami, można odczytać jako ka, na co zwrócił uwagę B. Reicke. Chanuka doskonale odpowiada idei Chrystusa – Nowej Światłości (J 10:22). Przypada na dzień 25 miesiąca kislew (przełom listopada/grudnia). W oryginale jest to święto radosne, upamiętniające oczyszczenie i poświęcenie Świątyni po jej sprofanowaniu przez Antiocha Epifanesa (Mając obchodzić Oczyszczenie świątyni dwudziestego piątego Kislew, uważaliśmy, że trzeba wam o tym donieść, abyście wy także obchodzili Święto Namiotów i ognia [na pamiątkę tego], jak Nehemiasz odbudował świątynię i ołtarz, a potem złożył ofiary [2 Mch 1:18]). Występują wyraźne związki ideowe między tym świętem a Bożym Narodzeniem: nowy początek, światło, oczyszczenie, wzmożone oczekiwanie nadejścia Mesjasza. Grudniowy termin, połączony z czasem przesilenia zimowego, oraz liczba „25” w terminie święta w sposób dodatkowy wiążą ze sobą oba święta. Chanuka nie należy do świąt nakazanych przez Torę, ale tradycja tego święta sięga czasów sprzed zburzenia drugiej Świątyni (Talmud Babiloński, traktat Szabat 21b). Czas trwania świętowania wynosi osiem dni i nie wiąże się z zakazem pracy. Tradycja nakazuje, żeby kobiety powstrzymały się od pracy na co najmniej pół godziny. Braita (Brait, plur. braitot, aram. zewnętrzny), niespisana część Miszny nakazuje, aby przez osiem dni, zapalać kolejną lampę w ośmioramiennym świeczniku (chanukija) na pamiątkę cudu rozmnożenia oliwy w Świątyni w czasie oczyszczenia ołtarza: Przez osiem dni obchodzili poświęcenie ołtarza, a przy tym pełni radości składali całopalenia, ofiary pojednania i uwielbienia. Fasadę świątyni ozdobili złotymi wieńcami i małymi tarczami, odbudowali bramy i pomieszczenia dla kapłanów i drzwi do nich pozakładali między ludem panowała bardzo wielka radość z tego powodu, że skończyła się hańba, którą sprowadzili poganie. Juda zaś, jego bracia i całe zgromadzenie Izraela postanowili, że uroczystość poświęcenia ołtarza będą z weselem i radością obchodzili z roku na rok przez osiem dni, począwszy od dnia dwudziestego piątego miesiąca Kislew (1 Mch 4:56-59). W późnym judaizmie toczyła się dyskusja pomiędzy szkołą Hillela i szkołą Szamaia, jak należy rozumieć słowa Braity, aby każdego dnia święta zapalać jedną świecę dla człowieka i jego domu. Dzień świąteczny obchodziło się poczynając od uczty wieczornej. Ruchomy termin święta powoduje, że co pewien czas wypada w okresie świąt Bożego Narodzenia. W roku 2006 Chanuka wypadła 26 grudnia, a w roku 2016 przypadnie na 25 grudnia.
Judeochrześcijaństwo swoje poglądy na świat czerpało z tradycji żydowskiej. W Talmudzie zachował się dyskurs rabinów z II wieku, którzy polemizowali na temat początku stworzenia, narodzenia Patriarchów i nadejścia Mesjasza. Rabbi Eliezer wskazywał na jesienny miesiąc tiszri (wrzesień/październik).Według niego był to czas wielkich Bożych dzieł: stworzenia świata, narodzenia i śmierci Patriarchów oraz nastania przyszłego wybawienia. Rabbi Jehoszua wyrażał opinię odmienną, przypisując szczególną rolę miesiącowi nisan (marzec/kwiecień). Według niego świat został stworzony w nisan, w tym miesiącu urodzili się i zmarli Patriarchowie, a Izrael wyszedł z Egiptu. Nisan będzie też miesiącem, w którym Bóg ześle wybawienie. Obaj byli zgodni w jednej kwestii: pierworodny syn Abrahama przyszedł na świat 14 nisan. Z punktu widzenia historii przekazy te nie mają żadnej wartości, świadczą jedynie o istnieniu określonego sposobu widzenia biblijnej prehistorii i określonego zamierzenia teologicznego. Ta refleksja teologiczna staje u podstaw przekonania, że Izaaka urodził się 14 nisan, a świat powstał na wiosnę. W środowisku wczesnochrześcijańskim można dostrzec echa tego poglądu. Bliższa okaże się ostatecznie interpretacja rabina Jehoszui. Miesiąc nisan był traktowany jako czas początku stworzenia i zbawienia. Dodatkowo Izaak jest przedstawiany w teologii chrześcijańskiej jako typ Chrystusa – syn Abrahama (Mt 1:1). Śmierć Jezusa w miesiącu nisan wskazywała judeochrześcijanom wartość tego miesiąca i prowadziła do przekonania, że ziemskie początki Jezusa również należy wiązać z tym miesiącem. Ludzie antyku uważali, że wielki (doskonały) człowiek powinien żyć równą ilość lat. Nie mógł umrzeć mając np. 30 lat i kilka miesięcy, byłaby to bowiem oznaka niedoskonałości. Choć tego typu ustalenia mogą wydawać się nam dziś co najmniej dziwne (i naciągane), to człowiek antyku nie widział w nich niczego niestosownego. Może właśnie z tego powodu w Egipcie pojawiają się „wiosenne” daty narodzin (marzec-maj), jako konsekwencja narodzin w czasie Paschy.
***
Kierunek obliczeń był więc następujący: wychodząc od ustalenia daty śmierci Jezusa dochodzono do daty Jego urodzin. Z danych ewangelicznych wynika, że Jezus zmarł przeddzień święta Paschy (wg kalendarza żydowskiego miało to miejsce 14 lub 15 nisan). Pascha jest świętem ruchomym, ściśle związanym z księżycowo-słonecznym kalendarzem żydowskim, stąd istnieje określony problem z precyzyjnym ustaleniem daty śmierci Jezusa w kalendarzu rzymskim. Ojcem Kościoła, który jako pierwszy określił datę śmierci Chrystusa wg kalendarza juliańskiego był Tertulian (ok. 200 r.). Wyliczył on, że 14 nisan w kalendarzu żydowskim to 25 marca w rzymskim kalendarzu słonecznym. Na podstawie analizy lat panowania władców określił czas narodzin Jezusa na 25 marca. Hipolit Rzymski, żyjący w tym samym czasie co Tertulian († ok. 235) jako pierwszy podał grudniową datę narodzin
Jezusa. W komentarzu do Księgi Daniela (204 r.), stwierdził: Pierwsze przyjście naszego Pana w ciele, kiedy narodził się w Betlejem, miało miejsce w ósmym dniu przed kalendami stycznia [25 XII]. Jest to bardzo ważny głos wczesnej tradycji. Wskazuje bowiem na istnienie innej, niż powszechnie przyjmowana, opinii o początkach świętowania narodzin Jezusa 25 grudnia. Jednocześnie Hipolit uznawał dzień 25 marca za początek dzieła stworzenia. Czynił to, jak widzimy, zgodnie z tradycją żydowską.
W podobnym duchu dzienną datę narodzenia wyznaczył autor De pascha computus (Obliczanie daty Paschy). Dziełko to, przypisywane kiedyś błędnie Cyprianowi, biskupowi Kartaginy, pochodzi ze środowiska Afryki Prokonsularnej. Około roku 245 Pseudo-Cyprian oparł się w swoich wyliczeniach na wiosennym terminie początku świata. Wynikało z nich, że narodzenia Chrystusa miało miejsce 28 marca. U podstaw tego wyliczenia stoją dwa założenia: 14 nisan to 25 marca, pierwszy dzień stworzenia, zaś czwarty dzień stworzenia, w którym Bóg uczynił słońce, przypada na 28 marca. To właśnie ten dzień został uznany za czas narodzin Jezusa. Dostrzegamy tu współistnienie dwóch kultur: judaistycznej, z jej tradycją powstania świata w miesiącu nisan, i helleńską, z przywiązaniem do idei kultu solarnego. Autor De Pascha computus posiłkował się przy okazji tekstem proroka Malachiasza o Mesjaszu jako Słońcu sprawiedliwości (Ml 3:20). Jest to tekst popularny wśród Ojców. Orygenes kilkukrotnie powołuje się na niego w odniesieniu do Chrystusa.
Pseudo-Cyprian, w swojej koncepcji powstania świata 14 nisan nie był odosobniony. Podobnym śladem poszedł inny pisarz z tego obszaru, Sekstus Juliusz Afrykański (†240/250 r.). W swojej Chronographiai z roku 221, twierdził zgodnie z Hipolitem i Pseudo-Cyprianem, że początek stworzenia miał miejsce 25 marca. W odróżnieniu do Pseudo-Cypriana dzień ten uczynił jednak nie tyle dniem narodzin, co dniem wcielenia Syna Bożego. Jezus poczęty 25 marca przyszedł na świat po dziewięciu miesiącach, czyli 25 grudnia. W ten sposób pogodzone zostały ze sobą dwie tradycje: marcowa i grudniowa (Pseudo-Cypriana i Hipolita). Jezus jako mąż doskonały wcielił się dokładnie tego samego dnia (14 nisan), w którym po 33 latach umarł. Oba wydarzenia (wcielenie i śmierć) miały miejsce w dniu Paschy.
Tradycję tę potwierdza inny anonimowy pisarz afrykański w dziele: De solstitiis et aequinoctiis, pochodzącym z przełomu III/IV wieku. Również według niego Jezus począł się osiem dni przed kalendami kwietniowymi (25 marca; VIII Kal. Apr.), a przyszedł na świat 25 grudnia, czyli ósmego dnia przed kalendami styczniowymi (VIII Kal. Ian.). Jan Chrzciciel, którego ten tekst też przywołuje, narodził się osiem dni przed kalendami lipcowymi, czyli 24 czerwca (VIII Kal. Iul.), co oznacza, że został poczęty ok. 24 września.
***
Ślady obchodzenia tego dnia jako pamiątki Narodzenia Pańskiego datujemy więc na III wiek, czasy gdy nie istniał żaden „sojusz” pomiędzy tronem a ołtarzem, państwem a Kościołem, wbrew tym, którzy twierdzą, że dzień 25 grudnia został ustanowiony jako święto przez cesarza Konstantyna lub jego następców (IV w.). Tak twierdzą m.in. różnej maści „specjaliści od dat”, świadkowie Jehowy, badacze Pisma itp. Tymczasem jest wręcz przeciwnie. Początki obchodów święta narodzenia Pańskiego ustalane były na długo przed rządami Konstantyna, w czasach „małego pokoju” i w okresie najkrwawszych prześladowań za Dioklecjana. Całe pokolenia później chrześcijanie liczyli lata począwszy od ery męczenników, jak nazywano początek IV wieku. Dionizy Mniejszy znał tę rachubę czasu i nie godząc się na to, aby chrześcijanie licząc lata wspominali imię swojego prześladowcy, rozpoczął pracę nad nową rachubą czasu. Gdyby Exiguus nie wprowadził podziału na przed i po Chrystusie, to możliwe, że do dziś liczylibyśmy lata według ery męczenników, był to bowiem popularny sposób wśród chrześcijan późnego antyku. Trudno sobie jednak wyobrazić, żeby Kościół przyjął bez słowa sprzeciwu narzuconą mu na siłę całkiem obcą datę 25 grudnia tylko dlatego, że tego dnia cały Rzym świętował saturnalia połączone od czasów cesarza Aureliana w roku 275 ze świętem dnia narodzin Słońca Niezwyciężonego (dies natalis Solis Invicti). Ten dzień poświęcony był solarnemu bóstwu Mitry, tego samego, który przez długi czas był największym rywalem Chrystusa i chrześcijaństwa w cesarstwie. Niektórzy w uczcie wtajemniczania w misteria mitrańskie widzą analogie do chrześcijańskiego chrztu i wieczerzy Pańskiej: krew, która obmywa z poprzedniego życia, posiłek kultowy składający się z chleba i wina. Czy również w tym wypadku chrześcijanie naśladowali pogan? Rzeczywistość jest jak zwykle dużo bardziej złożona. Nade wszystko należy pamiętać, że nie istniał wówczas jeszcze żaden centralny ośrodek chrześcijaństwa, mogący zdominować pozostałe do tego stopnia, że te bez słowa sprzeciwu przyjąłby praktyki, niezgodne z tradycją Ojców Kościoła. Zarówno data 25 grudnia, jak i 6 stycznia (obchodzona na pamiątkę narodzin Jezusa na Wschodzie), ma swoją chrześcijańską tradycję, bez względu na to gdzie i w jaki sposób poganie obchodzili swoje święta.
***
Na zakończenie kilka słów o tym, w jaki sposób chrześcijanie obchodzili święta, w tym również święto Narodzenia Pańskiego. Podstawowe formy świętowania ukształtowała się już na początku Kościoła, co widać w tekstach NT i Ojców Kościoła. Gdy czytamy, w jaki sposób żydzi celebrowali poszczególne święta, to nie trudno zorientować się, że chrześcijanie kontynuowali zasadnicze elementy tej tradycji. Wspominanie, czytanie tekstów i modlitwa: to główne wątki każdego święta. Wspominanie (hebr. zikkaron, gr. anamnesis) to nie tylko wracanie pamięcią do wydarzeń, które miały miejsce, ale to uczestniczenie w wydarzeniu, które już się dokonało. Żydowskie teksy mówiące o świętowaniu uczą: Dziś Wszechmocny JHWH wyzwala i każdy Izraelita winien się czuć dziś i teraz wyzwalany (Pesahim 10,5bc). Ten rodzaj pamiątki przetrwał w świętowaniu chrześcijan. Z pamiątką zawsze wiązała się modlitwa i czytanie odpowiednich, związanych z wydarzeniem, tekstów biblijnych. Najwyraźniej widać to na przykładzie zalecenia danego Koryntianom przez apostoła Pawła w sprawie należytego obchodzenia Wieczerzy Pańskiej. Dwukrotnie powtarzane są słowa na pamiątkę moją (1 Kor 11:24.25), sam akt nazwany jest euchristos, podkreślając dziękczynny charakter zanoszonych modlitw. Wreszcie Paweł cytuje słowa ustanowienia znane nam z Ewangelii. Nie dziwi nas więc fakt, że cytowany już Klemens Aleksandryjski pisząc o Narodzeniu Pańskim wspomina grupę chrześcijan, święcących także dzień chrztu Pana i spędzając na czytaniu noc poprzedzającą ów dzień. Choć tekst wspomina zwolenników gnostyka Bazylidesa i święto chrztu Pańskiego, to należy zwrócić uwagę, że zachowany jest ten ryt, o którym wyżej była mowa. Jednocześnie wspominane jest nocne czuwanie poprzedzające sam dzień obchodów, tak jak możemy to obserwować jeszcze dziś w zwyczajach czuwania nocnego – wigilii, tak charakterystycznej dla święta Narodzenia Pańskiego.
Są tacy, których gorszy fakt, że niektórzy chrześcijanie w sposób szczególny wspominają właśnie w grudniu cud Wcielenia. Anioł Gabriel powiedział do kapłana Zachariasza w świątyni: Będzie to dla Ciebie ogromna radość. Wielu też będzie cieszyć się z jego narodzin. Jeśli z narodzin Jan Chrzciciela powinniśmy się cieszyć, to o ile bardziej radością powinny obfitować nasze nabożeństwa z powodu narodzin naszego Pana Jezusa Chrystusa Światłość z wysoka (Łk 1:78), którego Jan był tylko zapowiedzią. Nie bójmy się, że nie znamy dokładnie daty pochodzenia tego święta, raczej dziękujmy Bogu za sam fakt Jego zamieszkania ze swoim Ludem. Możemy robić to każdego dnia, czemu nie 25 grudnia? Augustyn powiedział : Naucz się tańczyć, bo co Aniołowie będą z Tobą robić w niebie.
W.A.Gajewski
- Regulus w kulturach starożytnych zawsze był kojarzony z majestatem władzy królewskiej. Według starożytnych na czele nieba stało czterech Strażników: Regulus, pierwsza i najważniejsza z nich, Fomalhaut (jedna z najjaśniejszych gwiazd półkuli południowej, znajdująca się w gwiazdozbiorze Ryba Południa), Aldebaran (najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Byka, tzw. Oko Byka) i Antares (najjaśniejsza gwiazda w gwiazdozbiorze Skorpiona). Obiekty te tworzyły grupę czterech gwiazd królewskich.