♦ Czy Reformacja jest przebrzmiałym faktem historycznym?
♦ Czy wydarzenia sprzed pięciuset lat mają znaczenie dla ludzi żyjących w XXI wieku?
♦ Jak jest oceniany przewrót 1517 roku z perspektywy pentekostalnej?
♦ Czy zielonoświątkowcy mają coś wspólnego z Reformacją?
Ecclesia semper reformanda
“Kościół stale potrzebujący reformy” – tak można przetłumaczyć to tytułowe zdanie, zapożyczone z dzieł G. W. Leibniza, niemieckiego filozofa, matematyka i teologa. Czy rzeczywiście istnieje konieczność ustawicznej reformacji chrześcijańskiej “wspólnoty zwołanych”1? Patrząc zarówno z perspektywy Biblii, jak i codzienności, możemy stwierdzić, że Kościół jest jednocześnie święty i grzeszny. Niepokalane mistyczne Ciało Chrystusa zostało obarczone słabością ludzkiej ułomności. Świętość Kościoła jest artykułem naszej wiary, wyznajemy bowiem: “Wierzymy w jeden Kościół, święty…”2. Jego słabości zaś są aż nadto widoczne i nie trzeba wiary, aby je dostrzec. Dobrą ilustrację stanowi obraz drzewa oliwnego, na którego przykładzie ap. Paweł przedstawia relacje zachodzące między chrześcijaninem a Chrystusem3. Świętość Kościoła nie polega na etycznej doskonałości poszczególnych gałązek, lecz na uświęcającej mocy Chrystusa. Tę tajemnicę koegzystencji świętości i grzeszności możemy dostrzec w niektórych ewangelicznych przypowieściach, np. O pszenicy i kąkolu (Mt 13,24-30.36-43) czy O sieci zapuszczonej w morze (Mt 13,47-50); borykali się z nią także pierwsi Ojcowie Kościoła4. Ale właśnie dlatego, że Kościół przypomina słabe, gliniane naczynie, w którym ukryty został drogocenny skarb (2 Kor 4,7), musi być ustawicznie poddawany przeglądowi i krytycznemu osądowi w świetle Słowa Bożego. Wciąż aktualne jest słyszalne przez wieki wołanie Pana Kościoła o powrót do źródeł, o metanoia – przemianę, i to nie tylko poszczególnych chrześcijan, ale całego Kościoła, o ponowną formację (łac. formatio – ukształtowanie), o swoistą reformację Chrystusowego Królestwa.
Nie jest rzeczą prostą podać przyczynę wybuchu Reformacji. J. M. Todd5 wymienia szereg dziedzin życia społeczno-politycznego, które miały wpływ na pojawienie się tego wielce złożonego zjawiska. A przecież są jeszcze takie, których nauka nie bierze pod uwagę. Zastanawiając się nad kolejną, 485. rocznicą wystąpienia Marcina Lutra, należy postawić sobie pytanie o znaczenie i sens wydarzeń, jakie rozegrały się prawie pół tysiąca lat temu w Europie. Na początek krótki rys historyczny.
O potrzebie reformy mówiło się już wcześniej zarówno na soborach, jak i na uniwersytetach, dworach królewskich, wśród szlachty i mieszczaństwa. Na nic się jednak zdały próby reform, podejmowane przez różne środowiska w XV wieku6. Wpływ na ten fatalny obraz Kościoła miał również sam kler, jego majątki i niski poziom moralny. Warto jednak podkreślić, że wielu wybitnych reformatorów XV i XVI pochodziło z kleru: Girolamo Savonarola był przeorem dominikańskim, Marcin Luter był augustiańskim eremitą, Henryk Bullinger cystersem, Marcin Butzer dominikaninem, Andreas Karlstadt archidiakonem kościoła zamkowego w Wittenberdze, zaś Jan Hus, Hulderich Zwingli, Tomasz Müntzer, John Knox, Thomas Cranmer, Menno Simons – księżmi.
W wigilię Wszystkich Świętych 1517 roku, niespełna 34-letni zakonnik rozpoczął debatę uniwersytecką o nadużyciach, do jakich dochodziło w związku ze sprzedażą odpustów. Dzisiejszy czytelnik rewolucyjnych 95 tez profesora teologii z Wittenbergii pewnie nie dojrzy już owego ostrza, które stanowiło istotę ówczesnego sporu. To, co miało być jedynie uczoną debatą, przeprowadzoną w wąskim gronie kolegów i przyjaciół Lutra, stało się przedmiotem bardzo emocjonującej dyskusji, toczącej się szeroko nie tylko wśród Niemców. Luter był zaskoczony obrotem sprawy. W jednym z listów do pewnego prawnika z Norymbergii, który na własną rękę przełożył Tezy z łaciny na niemiecki i je wydrukował, napisał: “Dziwicie się, że nie posłałem ich Wam. Nie chciałem jednak, by się szeroko rozeszły. Chciałem tylko przedstawić je do dyskusji małemu kręgowi przyjaciół, a gdyby nie spotkały się u nich z uznaniem, chciałem je odrzucić. (…) Teraz jednak ogłoszono je drukiem i rozeszły się daleko ponad moje oczekiwania; żałuję, że się tak stało”7. Wystąpienie Lutra było wynikiem jego osobistej drogi, na której rozbłysła nagle wiara w usprawiedliwiającą moc Chrystusowego krzyża, a nauki kaznodziejów odpustowych uderzały w samo serce tej wiary8.
O tym, jak szybko rozpowszechniały się reformacyjne tezy, niech świadczy fakt, że już w roku 1518 augustianin Gustaw Knade wystąpił w Gdańsku z kazaniami nawiązującymi do pierwszych wystąpień Marcina Lutra. Podobnie rzecz się miała w Czechach, na Węgrzech, we Francji i w krajach skandynawskich. W tym samym czasie w Zurychu powstał inny silny ośrodek reformacyjny. Dzień 1 stycznia 1519 roku uchodzi za początek Kościoła Reformowanego. Tego dnia proboszczem Zurychu został Hulderich (Ulryk) Zwingli. Od początku występował w kazaniach przeciwko postom9, celibatowi duchownych, czci obrazów i świętych, przeciw odpustom, pielgrzymkom i przymusowej spowiedzi usznej. W czasie, gdy Luter żył jako banita w Wartburgu i Wittenberdze, Zwingli przeprowadził dogłębną reformę porządków kościelnych w kantonie zuryskim.
Zachęceni przemianami przywracającymi Kościołowi jego pierwotną czystość, jeszcze radykalniejsi zwolennicy reform domagali się uznania chrztu dzieci za nieważny. Feliks Manz, Konrad Grebel i kilku duchownych odsunęło się od Zwingliego, zarzucając mu nadmierne uzależnienie się od władzy świeckiej w sprawach religijnych, i w styczniu 1525 roku przyjęło chrzest. Nazwano ich anabaptystami (nowochrzczeńcami). Z tego środowiska teologicznego pochodził Jakub Hutter (bracia morawscy) i Menno Simons (menonici), a może także bardziej radykalni przedstawiciele reformy społecznej i eklezjalnej10. W Zoellikon koło Zurychu powstała pierwsza wspólnota “nowochrzczeńców”. Rychło też spadły na nią prześladowania: więzienie, wygnania i śmierć11. Tymczasem po tragicznym finale bitwy pod Kappel (1531), Zwingliego zastąpił Henryk Bullinger, a kilka lat później pojawił się wybitny teolog i myśliciel francuski Jean Cauvin – Jan Kalwin. Reforma przeprowadzona przez niego w Genewie ściągała doń z całej Europy ludzi pragnących żyć pobożnie i uczciwie, choć trzeba przyznać, że żyło się tam skromnie i surowo. Genewa stała się miastem teokratycznym, ale również ważnym centrum odnowy Kościoła. W duchu kalwińskim została zorganizowana reforma zarówno wśród szkockich górali, jak i litewskich magnatów, ale także Madziarów mieszkających u wrót Imperium Osmańskiego.
Na ile wydarzenia sprzed pięciuset lat mogą być ważne dla współczesnego chrześcijanina? Chrześcijaństwo ewangeliczne, w tym zielonoświątkowe, ulega nieraz pokusie odczytywania historii Kościoła w perspektywie pragmatycznej, czyli o tyle jesteśmy zainteresowani historią, o ile przynosi ona konkretną odpowiedź na nękające nas pytania o “tu i teraz”. Mając świadomość słabości takiego stylu uprawiania historii, spróbujmy odpowiedzieć na pytanie z początku tego akapitu. Wyznanie wiary naszego Kościoła rozpoczyna się od słów: “Wierzymy, że Pismo Święte (…) stanowi jedyną normę wiary i życia”. Ten podstawowy aksjomat doktrynalny (dogmat) swoje źródło ma w przekonaniu, że choć całe stworzenie jest dowodem Bożego samoobjawienia, to w sposób szczególny i ostateczny Bóg zechciał się nam objawić przez Jezusa Chrystusa, Słowo Wcielone, które jest poznawalne przez spisane Słowo Boże – Biblię. Zielonoświątkowcy, wierząc w aktualność daru proroctwa, nigdy nie postawią znaku równości pomiędzy Biblią a jakimkolwiek nowym proroctwem. Wręcz przeciwnie, każde proroctwo musi być ocenianie w świetle Słowa Bożego i w myśl zasady, że Pismo Święte stanowi ostateczną normę wiary. Przyjęta przez Reformację i wyrażona po łacinie, zgodnie z duchem tamtych czasów, zasada sola Scriptura (tylko Pismo Święte), jest naturalnym wynikiem odrzucenia przez Reformację jakichkolwiek innych źródeł Objawienia. Zasada ta z jednej strony neguje istnienie innej podstawy wiary (zasady formalnej) poza Biblią, z drugiej zaś wskazuje na konieczność weryfikowania poglądów Kościoła w świetle raz na zawsze podanej normy wiary.
Luter już na początku swojej reformacyjnej drogi, w czasie tzw. dysputy lipskiej (1518), wskazywał na wyższość Pisma Świętego nad orzeczenia soborów12. Dobitnie i bez dwuznaczności wyraził to następnie przed cesarzem Karolem V na sejmie Rzeszy w Wormacji, gdzie powiedział: “jeśli nie zostanę przekonany tekstami Pisma lub oczywistymi racjami – nie pokładam bowiem wiary ani w papieżach, ani w soborach, ponieważ jest oczywiste, że często się mylili i przeczyli samym sobie – pozostanę związany tekstami Biblii”, a na innym miejscu pisze: “My mamy regułę, mianowicie, że artykuły wiary ustala Słowo Boże, a poza tym nikt, nawet anioł”13.
Z jednej strony sola Scriptura głosi nadrzędność Pisma nad tradycją i soborowymi ustaleniami, ale z drugiej – w naszym przypadku równie istotnej – jest także odpowiedzią na wszelkie próby narzucenia chrześcijanom jakiegoś nowego objawienia, nowej gnozy, nowego poznania. Już na początku Reformacji pojawili się tacy, którzy uważali, że wewnętrzne oświecenie więcej znaczy niż wszystkie teksty Pisma Świętego. Jeden ze zwolenników tej nauki, Sebastian Franck († 1542) twierdził wręcz, że “Pismo Św. odgrywa w Objawieniu jedynie rolę podrzędną. Słowa i sylaby nie są zdolne wyrazić adekwatnej prawdy Boskiej. Chrystus zresztą nie pozostawił pism, a Duch Święty nie może być związany jedną księgą. Zwłaszcza nie może być przykuty do litery”14. Wbrew takim opiniom sola Scriptura była i pozostanie fundamentalną zasadą wszystkich ewangelikalnie wierzących chrześcijan. Reformacja przypomniała chrześcijaństwu, że Pismo Święte jest jedynym i ostatecznym źródłem wiary.
Przy okazji należy też zwrócić uwagę na kwestię inną, ale jakże ważną. W wyznaniu sola Scriptura nie chodzi bowiem jedynie o “dogmatyczną” wartość Biblii. We wszystkich Kościołach poreformacyjnych Pismo Święte jest czymś więcej niż jedynie podstawą ortodoksji. Jest przede wszystkim Słowem samego Boga, skierowanym do każdego człowieka, czytanym i rozważanym indywidualnie, we wspólnocie gromadzącej się w kościele, jak i w domu. Nad Biblią pochylają się całe rodziny, aby czerpać siłę i nadzieję, karmić się jej treścią i wsłuchiwać się w ten szczególny i jedyny Głos.
W naszych zborach ogłasza się zbawienie jako akt Bożego przebaczenia, dokonanego wyłącznie z łaski. Artykuł czwarty Wyznania stanowi: “Wierzymy w pojednanie z Bogiem przez opamiętanie i wiarę w ewangelię”. Nawiązuje to wprost do reformacyjnej zasady sola gratia, sola fide (tylko z łaski, tylko przez wiarę). Reformatorów XVI wieku najbardziej interesowały te elementy teologii, które odnosiły się do zbawienia. Dlatego możemy stwierdzić, że kwestia usprawiedliwienia grzesznika stała się odtąd centralnym tematem nauczania w Kościołach tradycji reformacyjnej15. Luter wyraził to jak zwykle dobitnie i jasno: “Pierwszym i głównym artykułem jest to, że Jezus Chrystus, Bóg i Pan nasz, umarł z powodu grzechów naszych i zmartwychwstał dla usprawiedliwienia naszego. (…) Wszyscy zgrzeszyli i usprawiedliwieni bywają darmo, bez uczynków, czyli własnych zasług, z łaski Jego, przez odkupienie, które jest w Jezusie Chrystusie, we krwi Jego. (…) Od tego artykułu odstąpić lub coś przeciwko uznawać czy dopuszczać nikt z nabożnych nie może, choćby niebo, ziemia i wszystko zwalić się miało”16.
Zostać usprawiedliwionym oznacza pojednać się z Bogiem. Trzeba też stwierdzić, że łaska Boża jest ustawicznie obecna w życiu chrześcijanina. Ten, kto wierzy, otoczony jest Bożą życzliwością jak płaszczem, co wyraża piąty i siódmy artykuł Wyznania wiary. Mowa w nich o rozlicznych darach Jego Ducha i znakach Jego łaski. Zarówno łaska, jak i wiara są darem Wszechmogącego Boga, który udziela ich bez ograniczeń. Reformacyjna zasada sola gratia jest, i musi być, złączona z zasadą sola fide. Wiara jest poczuciem absolutnej zależności od Boga. Zależność tę wyraża szczególnie owo sola – tylko! Jak powiada ap. Paweł, w zbawieniu nie ma miejsca na nasze zasługi (Ef 2,9). Dzieło usprawiedliwienia można uchwycić tylko i wyłącznie wiarą. Nie chodzi przy tym o wiarę jako sumę naszej wiedzy na temat prawd religijnych czy też intelektualnych przekonań związanych z osobą Jezusa Chrystusa. Chrześcijańska wiara nie jest statyczną wiedzą, ale dynamicznym aktem wdzięcznego, serdecznego zaufania, które płynie z przeświadczenia, że oto Wszechmogący Bóg jest łaskawym Ojcem, darowującym swoje przebaczenie zgubionemu człowiekowi.
Naszej wierze w Ewangelię, zgodnie z czwartym artykułem, musi towarzyszyć opamiętanie. Gdy przyjrzymy się najwybitniejszym przedstawicielom Reformacji, zauważymy, że w swoim życiu doświadczyli spotkania z Chrystusem jako Zbawicielem. W pismach Ojców Reformacji możemy znaleźć aluzje lub wręcz krótkie świadectwa o nawróceniu. M. Luter17, J. Kalwin18 czy M. Simonsx19 nie byliby tymi, których znamy z kart historii, gdyby nie ich “spotkanie pod Damaszkiem”.
Solus Christus (tylko Chrystus). W Wyznaniu wiary – pomiędzy sola Scriptura a sola gratia et fide – znajduje się artykuł trzeci: “Wierzymy w (…) Jezusa Chrystusa”. Wiara Kościoła Reformacji jest wiarą w historycznego Jezusa z Nazaretu, przez którego w sposób doskonały objawił się Bóg i który poprzez swój krzyż, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie okazał się Synem Bożym i Zbawicielem świata. Nie jest prawdą, że wiara w Chrystusa Zbawiciela ustała w średniowieczu, a została ponownie odkryta przez Lutra. Prawdą jest natomiast, że w pobożności powszechnej rolę “zbawicieli” częściej zajmowały przykazania kościelne, sakramenty i odpusty niż Chrystus. Reformatorzy starli całą tę patynę pseudopobożności, która przez wieki spowiła Jego obraz. Poprzez osobiste doświadczenie Boga, wskazali na doskonałe odbicie Ojca Miłosiernego w Jezusie z Nazaretu, który nie przyszedł, aby sądzić i potępiać, ale aby szukać i ratować to, co zginęło (Łk 19,10; J 3,17)
W sensie negatywnym zasada solus Christus ma swój kontekst teologiczny w rozwijającym się kulcie pośredników: Marii, aniołów i świętych, zajmujących w wyobrażeniach ludzi średniowiecza miejsce jedynego Pośrednika. Dlatego słusznie należy odczytać tę zasadę jako mocne i jednoznaczne wskazanie na Chrystusa jako jedynego Pośrednika (1 Tm 2,5). Solus Christus – Chrystus i tylko Chrystus! W sensie pozytywnym zasada ta wskazuje na pełnię i wystarczalność, jaką wierzący osiągają w Nim. Do tej jedynej ofiary Baranka nic więcej nie można dodać.
Gdy spoglądamy na życie pustelnika Marcina Lutra, możemy dostrzec pewien paradoks. Oto ten, który najwymyślniejszymi praktykami pokutnymi dzień i noc próbował osiągnąć spokój duszy, zostaje uszczęśliwiony prostym poselstwem, które dotarło do jego serca: “Sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Podobna refleksja budzi się przy czytaniu świadectw Jana Kalwina, Johna Wesleya i całego szeregu współczesnych “świadków wiary”. Reformacyjne hasło: “tylko doświadczenie stwarza teologa” (sola experientia theologum facit), można dziś odczytać jako postulat skierowany do Kościoła. Postulat ten środowiska ewangeliczne traktują bardzo poważnie, wymagając od swoich wiernych, aby ich chrześcijaństwo było owocem osobistego doświadczenia, wypływającego z zawierzenia Chrystusowi (2 Tm 1,12)20.
Nauczanie reformatorów jest skrajnie chrystocentryczne. Ten chrystocentryzm stał się swoistą rewolucją w teologii, na miarę przewrotu kopernikańskiego w astronomii. W Małym Katechizmie dra Marcina Lutra czytamy: “Wierzę, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg (…) i zarazem prawdziwy człowiek, (…) jest moim Panem, który mnie zgubionego i potępionego człowieka wybawił, odkupił i pozyskał od wszelkiego grzechu, od śmierci i władzy szatana”21. Zdanie to przywodzi na myśl pytanie, jakie zadajemy katechumenom przed udzieleniem chrztu. Pojawia się tam zarówno element odkupienia z grzechów, jak i ten osobisty ton bezpośredniej więzi: Czy Chrystus jest twoim osobistym Zbawicielem?
Za Ojcami Reformacji wyznajemy wiarę w Chrystusa jako prawdziwego Boga i prawdziwego Człowieka. Artykuł drugi Wyznania wiary podkreśla boskość Syna i jednocześnie wprowadza nas w tajemnicę Trójcy Świętej. W ten sposób solus Christus wyznacza ostateczny kierunek: tylko On może nas zaprowadzić tam, gdzie znajduje się dom naszego Ojca, bo tylko On jeden przyszedł z góry i naprawę zna drogę życia, gdyż sam jest “drogą prawdziwą do życia” (J 14,6)22.
“Wierzymy w jeden Kościół, święty, powszechny i apostolski”. Kościół Pielgrzymujący, święty, choć nie doskonały. Właśnie dlatego wymaga ustawicznej reformacji. Ta, która miała miejsce w XVI wieku, doprowadziła do wielu istotnych przemian. Ważniejsze od powstania nowych Kościołów było to, że jasno została określona droga, jaką Kościół dalej musi podążać, aby nie zatrzymać się w walce o wiarę, “która raz na zawsze została przekazana świętym” (Jud 1,3). Tę drogę wyznacza Pismo Święte (sola Scriptura), zasada o zbawieniu z łaski przez wiarę (sola gratia et fide), a Tym, który nas prowadzi, jest tylko Chrystus Jezus, wcielony Bóg i prawdziwy Człowiek, jedyny Pośrednik (solus Christus).
Przyjmując te zasady, znajdujemy się po stronie Reformacji, choć mamy też świadomość, że były i są rzeczy, które nie pozwalają nam patrzeć na całość tamtych wydarzeń bezkrytycznie. Dostrzegamy jednak w Wyznaniu wiary Kościoła Zielonoświątkowego kontynuację rozpoczętego w 1517 roku procesu powrotu do Kościoła w jego najczystszej formie. We współcześnie brzmiących prawdach naszej wiary możemy odnaleźć te zdania, które oczyściły Kościół z naleciałości wieków. Podobno historia uczy tylko jednego, a mianowicie że nikogo niczego nie nauczyła. Oby to nie była prawda!
Wojciech Gajewski
- Tak dosłownie można przetłumaczyć greckie słowo ekklesia.
- Artykuł szósty Wyznania wiary Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce. W dalszej części artykułu w skrócie: Wyznanie lub Wyznanie wiary, zob. s. 2.
- “A jeśli korzeń jest święty, to i gałęzie. Jeśli zaś niektóre z gałęzi zostały odłamane, a ty, będąc gałązką z dzikiego drzewa oliwnego, zostałeś na ich miejsce wszczepiony i stałeś się uczestnikiem korzenia i tłuszczu oliwnego, to nie wynoś się nad gałęzie (…). Odłamane zostały z powodu niewiary, ty zaś trwasz dzięki wierze; [nie] wzbijaj się w pychę, ale się strzeż” (Rz 11,16.17a.20).
- Ojcowie nazywali Kościół communio sanctorum – społecznością świętych, choć paradoksalnie również casta meretrix – czystą nierządnicą.
- J. M. Todd, Reformacja, tłum. J. S. Łoś, Warszawa 1974, s. 9-18.
- Wspomnieć tu można choćby postulaty J. Husa (spalonego na stosie w trakcie soboru w Konstancji, w 1415 r.) i ruchu husyckiego oraz nieudane próby reformy Kościoła, podjęte w trakcie soboru bazylejsko-ferrarsko-florencko-rzymskiego (1431-1449) i V soboru laterańskiego (1512-1517).
- Cyt. za: J. M. Todd, dz. cyt., s. 157.
- Powtarzano wówczas taki oto dwuwiersz: “Gdy tylko pieniądz do puszki wskoczy / Dusza w tej chwili z czyśćca wyskoczy”.
- Ten ważny element pobożności średniowiecznej był istotnym punktem reformy. H. Zwingli napisał nawet specjalne kazanie na ten temat, opublikowane w 1522, pt. O wyborze i swobodnym spożywaniu pokarmów.
- Do najbardziej radykalnych zaliczyć można zwolenników T. Müntzera i wojny chłopskiej z 1525 r. oraz rozliczne ugrupowania antytrynitarskie. Szczególnie znane są pewne formacje anabaptystyczne, które doprowadziły do zamieszek i krwawych wystąpień w Münster, w latach 1534-1535.
- F. Manz został wyrokiem kantonu skazany na śmierć i utopiony (1527). Ten rodzaj śmierci często stosowano wobec anabaptystów.
- Chodziło o 13. tezę Lutra, która jako pogląd Wiklefa i Husa została potępiona już na soborze w Konstancji. Luter stwierdził w czasie debaty, że sobory również mogą być omylne, a nieomylne jest “tylko Słowo”.
- Zdanie pochodzi z Artykułów szmalkaldzkich (1537).
- Cyt. za: J. Lecler, Historia tolerancji w wieku Reformacji, tłum. L. i H. Kühn, t. 1, Warszawa 1964, s. 189. S. Franck nazywa Biblię papieren Papst – papierowym papieżem. Według niego panowanie Kościoła Rzymskiego zostało zastąpione przez panowanie “jednej książki”; por. tamże.
- Por. M. Uglorz, Od samoświadomości do świadectwa wiary, Warszawa 1995. Autor pisze, że centralnym tematem nauczania i zwiastowania w Kościele reformacyjnym jest “artykuł o usprawiedliwieniu człowieka z łaski przez wiarę”; tamże, s. 90.
- Wybrane Księgi Symboliczne Kościoła ewangelicko-augsburskiego, Warszawa 1980, s. 335.
- Luter pod koniec życia, poproszony o napisanie przedmowy do zbioru swoich pism, zrelacjonował swe nawrócenie (zob. ramka). Zob. J. M. Todd, dz. cyt., s. 137-138.
- Kalwin rzadko wracał do tego, co wydarzyło się w Noyon (1533?), a co opisał w przedmowie do Komentarza do Psalmów i w liście do kardynała Sadoleta. Przyznał wówczas, że jego nawrócenie nie było aktem zimnej kalkulacji intelektualnej, ale aktem serca, które zaufało Chrystusowi (zob. ramka). Zob. I. Niewieczerzał, Jan Kalwin – reformator Kościoła [w:] “Jednota. Miesięcznik religijno-społeczny”, 7-8/1980, rocznik XXIV (XXXIX), s. 5.
- Zob. J. Lecler, dz. cyt., s. 227.
- Por. K. Wiazowski, Podstawy naszej wiary, Warszawa 1987. W tym duchu można interpretować zdanie: “tylko ludzie wierzący mogą zajmować się teologią. W pewnym sensie każdy chrześcijanin jest teologiem, ponieważ przez swoje narodzenie z Boga posiada określone zrozumienie Bożej natury i jego działania. Nie chodzi więc o to, czy być, czy nie być teologiem, ale czy być dobrym, czy kiepskim teologiem”, s. 9.
- Mały katechizm dra Marcina Lutra [w:] Z. Pasek, Wyznania wiary. Protestantyzm, Kraków 1999, s. 52.
- Cytat według tłumaczenia Biblii Poznańskiej, wyd. III, Poznań 1994.